Wieczór
nawet kamieniom parno
ściągam koszulę
by skóra wchłonęła
resztki słońca
przeczuwam katastrofę
ćmy biją w okna
marząc o rendez-vous
w świetle lampy
samotność mieści się w skroniach i
żołądku
nawet kamieniom parno
ściągam koszulę
by skóra wchłonęła
resztki słońca
przeczuwam katastrofę
ćmy biją w okna
marząc o rendez-vous
w świetle lampy
samotność mieści się w skroniach i
żołądku
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.