wieczór zawisa za oknem, jak...
wieczór zawisa za oknem, jak ścierka
i lepką szarością się mizdrzy do szyby,
zerkam w tę taflę, nie chcę, lecz
zerkam,
w twarz sobie spogladam, spokojną - na
niby.
niezłomna obecność, jak pas
bezpieczeństwa
sprawia, że pękam, lecz wciąż mocno
stoję
na ostrzu noża, w obliczu szaleństwa,
bo żyły, co tętnią w twych dłoniach - nie
moje..
choć serce wetknę między wdzięczne wota,
a ciała dwa staną się jedną osobą,
chociaż głębi myśli zaprzeczy
pieszczota,
nigdy mną nie będziesz, a ja nigdy
tobą..
Komentarze (4)
lotne niczym jaskółeczka na niebie ponad Narwii
szuwarem
zdecydowanie ta scierka mizdrzaca sie do
szyby...uciera sie w pamieci...nieslychane porownanie
Każdy sobą pozostanie.........
Choć jedność będą stanowić....
I nie pisane im rozstanie......
Jeśli tylko sny swe do jego snów przyłożysz
świetny wiersz, taki jak lubię....i w klimacie i w
warsztacie...duże brawa...zwłaszcza za piękne
metafory..
ta jest najlepsza...
"wieczór zawisa za oknem, jak ścierka
lepką szarością się mizdrzy do szyby,"