wieczorem
brawo dla wytrwalych
Czy to wieczoru płonące mury
Gdy noc czernią przenika chmury
A dzień musi pożegnać nas
Bo przyszedł na to czas
Jeszcze na zachodzie się ociąga
Za panowania swego kolory wyciąga
Barwą cudną niebo maluje
Oczy pięknością kłuje
Z góry słońce tyle widziało
Teraz tworzy u kresu dzieło
Każdym promieniem w innym kolorze
Dotyka niebios o mój Boże
Nawet wielu sławnych malarzy
Na płótnie chce utrwalić obrazy
Tego co słońce za dnia dotkneło
By okryć się twórczości chwałą
Płótna nie mam i pędzlem nie władam
Słowem co widzę opowiadam
Na niebie białe obłoki
Zmieniają się w góry wysokie
Pod nimi czerń nastaje powoli
Błękit zmieniając w kryształy soli
Które wiatr wyrwał z morskiej fali
Nadając horyzontowi dali
Niebo tonie w morsko zielonej głębinie
Czerwieni się przy równinie
Po wyżej w fiolet przenika
W błękitu wszelkie cienie w granacie
znika
Teraz księżyc gwiazdy rysuje
Nieboskłonu klucze przejmuje
Szarzeją kolory i obrazy
Ten widok malarzom się marzy
A mi zmęczonej brak weny
Bo opis ten bardzo ciemny
dziękuje za słowa otuchy pozdrawiam ;D
Komentarze (5)
Nie wiem czy taki opis ciemny jak ci się wydaje.
Namalowałaś piórem ładny obraz.
ślicznie opisałaś wieczór,jak się czyta nawet z rana
to wieczoru czuć zapach i magię nastającej
nocy--bardzo mi się podoba
Niebo o zachodzie jest piękne.Mówiąc szczerze dużo
ładniejsze od wiersza, ale sama przyznałaś się, że
brak weny. Nic na siłę, przyjdzie.Pewno ten smuteczek
zaszkodził. Popraw kuje, bo kłuje. Plusik daruję.
Bardzo ładny obraz malowany słowem.
Pozdrawiam.
ładny obraz namalowałaś słowem -pozdrawiam