Wieczorna opowieść trawy
Obmyta ciepłym letnim deszczem
ku górze wnoszę znów ramiona.
Patrząc się w niebo na zachodzie
widzę, jak dzień powoli kona.Jak pięknie
znowubyło dzisiaj...
Wiatr czule muskał moje źdźbła,
wpadł w odwiedziny mały świerszczyk,
który na skrzypkach pieśni gra.
Słońce ogrzało swoim ciepłem,
a gdy deszczowe przyszły chwile,
przysiadły na mnie, by odpocząć,
bajecznie barwne dwa motyle.
Gwiazdy już świecą. Księżyc wzeszedł
i Ziemię noc ogarnia głucha.
Wśród ciszy snuję swą opowieść
(może ktoś kiedyś jej wysłucha?)
Kalina Beluch
Komentarze (2)
...pięknie opisałaś ,trawę po burzy...
Na chwilę stałam się tą trawą.Jakbym leżała wsród niej
i podgladała świat. Brawo.