Wieczorna wizyta...
Z przygotowywanego do druku zbiorku wspomnień "Zapiski bez ładu i składu"
Dość późny wieczór, ale jeszcze nie noc,
właściwie miałem już się kłaść, kiedy nagle
dzwonek do furtki. Ki diabeł, pomyślałem,
idąc w stronę domofonu.
- Tak? -
- Pluszowy? - ( tak nazywała mnie pewna
osoba, z którą przez jakiś czas wymieniałem
poglądy na różne aspekty życia; tę
obiecującą wymianę myśli przerwała jednak
burzliwa przygoda miłosna, jaka przydarzyła
mi się prawie równo przed rokiem, przygoda
tyleż burzliwa, co bezsensowna i
krótkotrwała ).
- Pluszowy - odparłem, starając się zebrać
myśli, bo przypomniałem sobie w
okamgnieniu, że owa miłostka sprzed roku,
nie była Smukłej ( bo tak ją nazywałem )
całkowicie obojętna.
- To jak, mam tu stać godzinami, czy
wreszcie mnie wpuścisz? -
- Już otwieram -
- Zmizerniałeś, Pluszowy - przyglądała mi
się uważnie, z filiżanką herbaty w ręce,
okupując - jak dawniej, kiedy to wiedliśmy
nasze niekończące się dysputy - m ó j
fotel.
- Ile to już? -
- Rok będzie - odpowiedziałem, stwierdzając
nagle całkowitą naturalność tej sytuacji;
była tu jak najbardziej na miejscu,
trzymając Sierściucha na kolanach, a ten,
przymykając ślepia pod pieszczotą jej
smukłych dłoni, sprawiał wrażenie , jakby
do tego właśnie tęsknił od dawna.
- Opowiadaj - zażądała zapadając głębiej w
fotel, bez cienia wątpliwości, że teraz
właśnie opowiem jej ten rok.
A ja, nie zastanawiając się ani chwili, jak
bym od dawna czekał na taką okazję i był do
niej przygotowany, opowiedziałem
wszystko...
I potem, blisko północy, kiedy odjechała
swoim małym, sportowym autkiem, rzucając mi
na pożegnanie - czuję się zaproszona na
łososia z rusztu - pomyślałem sobie: moja
choroba i powrót ze szpitala, wirtualne
zawirowania, odejście Papieża i
niespodziewana wieczorna wizyta Smukłej...
Znaki?
Komentarze (6)
świetny kawałek prozy, przeczytałam z przyjemnością
:-)
Tekst wciąga. Mimo że to tylko krótki fragment,
większej całości zdążyłam polubić Smukłą i
Sierściucha.
Pan narrator też nie odstrasza od dalszego czytania
:)))
Pozdrawiam.
Znaki! Dobrze się czyta: tekst krótki, bez zbędnej
narracji, a jednak oddający atmosferę nocnego
spotkania, czuje się, że są to dwie bliskie sobie
osoby.
Tętni życiem, dobrze się czyta, wciąga od samego
początku :)+
Bardzo fajnie! Czytając znaki, buduje się wiarę!
Pozdrawiam!
No Panie Hallski postarał się Pan, piątka z plusem :)