Wielbię Twe istnienie!
Atakuje!Nie żartuje!Serce piszczy z
przerażenia!
To znowu to uczucie,płaczącego
utęsknienia.
Patrzę wokół,szukając ratunku,lecz odrapane
ściany szydzą z mego przerażenia,
nie mogę tutaj zostać,w puste ulice
wybiegam.
Widzę Cię!Czuję!Tak Bosko piękna i
upragniona!
Tęsknię do Ciebie!Gdzie jesteś Ukochana
moja?
Nie słyszę Twego głosu,brakuje mi go!
Przywołuję,słyszysz?Powiedz do mnie coś!
Jesteś w moim bólu,ale nie w spełnieniu,
to nie Twoja wina!To moja potrzeba!
Ratujcie ludzie!Ugaście płomień,który pali
mnie...
Oni nie widzą,nie można zobaczyć tego,jak
kocham Cię.
Ty to wiesz,ja znów pragnę wyznać Ci,
co dzień goręcej!Co dzień tylko Tobie u
stóp złożyć me sny!
Pokonam każdą odległość,każdą przemierzę
krainę!
Tylko mnie przywołaj!Pójdę!Niechaj nawet
zginę!
Stoczę każdą bitwę,mogę umrzeć od
ciosów,
tylko najpierw podaj mi dłoń,bym ją
ucałował!
Tylko usiądż obok,żłóż głowę na mej piersi
wyzwalając potęgę złotych łez,
a potem Boże-jeśli chcesz,to bierz!
Więc idę ulicami,nie mogę się odnależć!
Może Gutek pomoże!Już w rytmach reagge nową
naukę zapodaje!
Ale ta siła,miażdżąca każdy smutek,
tylko podwaja impet tego,co do Ciebie
czuję!
Nie smuć się,to piękne móc cierpieć tak!
Dla takiej tortury mogę zwiedzić cały
świat!
I choć boli,to mam Ciebie przed oczami,
Twoje zdjęcie koi wszelkie moje rany!
Marzę o tobie,tęsknota zdobywa medale,
tak pragnę pocałować Cię!Potem nic nie
ważne!
Otwieram oczy,świadomość daje mi krótką
podpowiedż,
nie ma Cię tu.......Koniec!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.