Wiele razy upadałem
Wiele razy upadałem,
Ile nawet nie wiem sam.
Ale później mocno stałem,
Bo wiedziałem o co gram.
Mnie nie mogło nic wyniszczyć,
Ani nic, co ten czyn znaczy.
Żaden koniec pośród zgliszczy,
Jakbym sobie mógł wybaczyć.
Ciało leży upodlone,
Pokalane durnym grzechem.
I spogląda w każdą stronę,
Gdzie się krzyk przedrzeźnia z echem.
Wiele razy upadałem,
Ale godność swoją mam.
Zawsze prawdy się trzymałem,
Taką tylko przecież znam.
Mnie nie mogło nic oszukać,
Nawet, jeśli było cwane.
Próżno chciało w serce pukać,
Lecz zostało rozpoznane.
Oczy wciąż są rozszerzone,
Durny grzech napiera śmielej.
Ja spoglądam w każdą stronę,
Tak przyjazny świat szaleje.
Wiele razy upadałem,
Ale jednak się podniosę.
Tak z przekory tylko chciałem,
Móc powalczyć z własnym losem.
Komentarze (5)
Rewelacyjny wiersz.
Mężczyzna poznany po tym jak skończył, a więc
świetnie, że powstałeś.
"Wiele razy upadałem,
Ale jednak się podniosę"
czytam:
ale jednak się podnoszę.
Wiersz płynie melodyjnie, prześpiewałem na melodię z
filmu "Desperado", prawie mi się udało jak
Banderasowi, hi,hi,hi
Najważniejsze, to umieć się podnieść, bo upadki,
każdemu się zdarzają, nawet najbardziej "uważnemu"
z życia wzięte. Dobra puenta.
Upadki wpisane w życie, ważne, aby się podnosić...
fajna ostania strofa
Podoba mi się ogólnie wiersz i zawarta w nim
refleksja. Nie dałabym osobiście w klimacie mrocznym,
bo upadki podobnie jak wzloty są wpisane jednocześnie
w scenariusz życia, no chyba, że ktoś w czepku
urodzony lub pod kloszem chowany.
Poprawiłabym wers:
Nawet to, co ten czyn znaczy.
Serdecznie pozdrawiam.