Wielki A’Tuin
poderwał mnie pierwszy podmuch poranka
unosząc lekko jak rozpisaną
na dwa głosy kartkę nut z fortepianu
delikatnie trąciłam opuszkami palców
strunę snu napiętą pośród
garnituru sztywnej bieli
by raz jeszcze móc odczytać
jak rozchylają się
chorągiewki pojedynczych nut
karmione twoją troskliwą ręką
skrzętnie omijane czarne zakątki
klawiszowych bram rzucone w niebyt
wydały wyrok skazując odzież
na całkowite zapomnienie
przelewająca się cicho woda
zakołysała całym światem
w usypiającym ruchu skorupy
białego żółwia zasypialiśmy szczęśliwi
witając kosmos naszych dni
Komentarze (22)
Ach te kosmosy... Ładnie :)
Pozdrawiam :)
Kosmicznie piekny!
Pozdrawiam
☀
Kosmicznie piekny!
Pozdrawiam
☀
Piękny wiersz z romantycznymi metaforami. Pozdrawiam
serdecznie z uśmiechem:)
Piękny wiersz. Zawsze z ciekawością zaczytuję się w
Twoich metaforach...
Pozdrawiam serdecznie :)
Poczytałam o Wielkim Żółwiu mknącym przez kosmos, lecz
mam wrażenie, że tym żółwiem w Twoim wierszu jest
łóżko o poranku.
Działa na wyobraźnię.
Pozdrawiam :)