Wierny ponad wszystko
Wczoraj zobaczyłam jak kierowca wyrzucił psa z samochodu..Wtedy powstała myśl o napisaniu tego wierszyka.
Byłem mały,kiedy wziąłeś mnie do domu
Nie pozwoliłem wtedy dotknąć się nikomu.
Taki nieufny i mocno zraniony
I cały czas w swym smutku pogrążony.
Lecz Ty mnie wtedy pokochałeś
Nawet swój fotel do spania mi dałeś.
Przez swe pieszczoty i głaskanie
Zdobyłeś moje zaufanie.
Gdy szedłeś do pracy,pilnowałem domu
Tak mocno szczekałem,nie dałem się zbliżyć
nikomu.
A gdy wróciłeś,na spacer szliśmy
Tak bardzo wtedy szczęśliwi byliśmy.
Lecz kiedy urosłem nie wiem dlaczego
Jak śmiecia,wyrzuciłeś mnie z domu
naszego.
Stałem pod blokiem i patrzyłem w drzwi
Może w nich właśnie pojawisz się Ty.
Gdy zobaczyłem Cię z małym psem na
smyczy
Tak wiele w sercu pojawiło się goryczy.
Podbiegłem do Ciebie merdając ogonem
Ty nie spojrzałeś,poszedłeś w swoją
stronę.
Znowu jestem zraniony i bardzo smutny
Bo ty w stosunku do mnie, stałeś się
okrutny.
Chociaż me serce płacze i szlocha
To pamiętaj,że jest gdzieś pies
Który Cię wciąż nadal kocha.
Komentarze (3)
to smutna rzeczywistość. Niestety często spotyka się
wałęsające się psy, a przecież kiedyś miały ciepły dom
i miskę strawy... szczególnie nasila sie to wczasie
wakacji, kiedy nie można wziąć psa do zagranicznego
kurortu...
wiersz smutny ale prawdziwy,chyba często ludzie nie
zdają sobie sprawy że piesek lub kociak rośnie,że to
obowiązek nie na jeden dzień lub dwa...zgadzam się jw.
zaostrzenie kar dla takich hm..ludzi..
Dlatego jestem za zaostrzeniem prawa w obronie
zwierząt. A gdyby ludzi potraktować dokładnie tak
samo:
Wyrzucić właściciela z domu- za psa.
Popieścić prądem przy klamce -za elektryczny pastuch.
Zapchać odpadami kuchnie- za to w czym muszą pływać
morskie stworzenia.