(...)
delikatnie
jedwabne muśnięcie metalu
czerwonymi strużkami wypływa ze mnie
całe zło świata
uśmiechnięta oczyszczam duszę z ciała
otwieram oczy
budzę się w koszmarze rzeczywistości
znowu umierałam we śnie
wyjmuję nadzieję
wytartą
schowaną do pudełka
po żyletkach
z lustra obserwują mnie
oczy dziecka
nie nie rozumiejące
ukrywam je
pod ciemnymi tuszem rzęsami
spoglądam na dłonie
pewna
nigdy nie spełnię marzeń
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.