D o r o ż k a r z
Opadam z sił
w cielesnej
powłoce
chęć życia
zanika
resztki
istnienia
przecieka
pomiędzy palcami
moc
mniejsza
energia zużyta
tylko
duch
miota
się w myślach
mrocznych ulic.
Znikąd
niespodziewanie
zjawił się
dorożkarz
powoził parą
czarnych koni
strzelił głośno
z bata
jego
zimne spojrzenie
przeszyło mnie na wylot
skinął ręką
stałem jak skamieniały
co
uczynić , niemoc
pustka i zimno.
Kiedy się
ocknąłem
na koźle
stangret
w czarnym
surducie
strzelił z
bata
czarne konie z
dorożką
znikały za
zakrętem
pozostałem na
ulicy
sam w ciemności.
13.06.2006.
Komentarze (10)
bardzo dobry wiersz, daje do myślenia, zastanowienia
się...
wiersz bardzo ladny zmusza do zastanowienia sie nad
zycim lecz w swoim uroku ukazuje smutek ..
Wiersz zmusza do zadumy.. trzask bata nie zawsze
otrząsa a marazmu.. Wiersz ładny.. i zgadzam się z
innymi.. smutny.
A może ten stangret był przebrany i to
była...zaczarowana dorożka?
Bo kiedy nad ranem słoneczne olsnienie
objeły dorożkę złocistym promieniem.
to smutek uciekał sybko na rozstaje,
bo nowy dzień dobry nam już nastaje:)
zawsze istnieje ryzyko czy wyboru ktorego dokonales
jest wlasciwy, czas dopiero pozwoli ocenic
Bardzo ładny,klimatyczny i swojski klimat naszego
życia...i śmierci.Ale czemuż aż taki makabryczny....?
taki wiersz do przemyślenia ... życie ono odchodzi
,pędzi .. ciekawy brawo))
Karolu, nie posłużył Tobie urlop. Przywiozłeś z niego
smutne wspomnienia. Mółbyś wybrać weselszy wiersz..
Jak ma się tak dziać na urlopie chyba z niego
zrezygnuję.
Moim skromnym zdaniem jeden z najlepszych Twoich
wierszy. Zwłaszcza, że temat, który poruszasz nie
należy do łatwych. Dorożkarz jako swego rodzaju
wybawiciel - ciekawe ujęcie.
hmm...stworzyłeś ciekawy klimat w wierszu...Podoba mi
się..ładny