***
mezowi...w kolejna rocznice smierci...
Nie chce pamietac, jak to sie stalo,
prawda jak sztylet i Twoj wzrok zimny,
dlugo tak stalam, jak skamieniala,
na bialych ustach czulam smak dziwny.
Czesto tez pytam, choc wiem, nie
powiesz
jak jest Ci teraz z tym umieraniem?
Ty na lze ziemie pewnie spogladasz
i na mnie z ziemskim tym balaganem.
Ilez juz za mna odlotow ptakow,
a ja wciaz zyje, nie slesz wiwatow
i tylko wiecej olowiu w nogach,
gdy cie odwiedzam z bukietem kwiatow.
Postoje chwile, znicz nowy zapale...
Jakze tu cicho, choc przeciez tlumnie.
Probuje cos Ci modlac powiedziec
lub chocby szepnac, ale nie umiem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.