...
Nienawidzę tego świata,
nienawidzę słońca, lata.
Po brzegi ogarnia mnie złość...
Za drzwiami nieproszony gość.
Nie otworzę, no bo po co?
Niechaj dzwoni, jęczy, prosi,
jego kurtkę wieczór zrosi.
A ja siędząc w domu sama opracuję plan
działania:
wezmę gwoździe, noże, młot...
Nie przeżyje nawet kot.
Porozrywam krwioobiegi,
ściany pokryją krwawe zacieki.
Ja się będę śmiała w głos,
później zmienię własny los.
Wbiję ostrze w serce krwawe,
krwią zachlapię własną ścianę.
Mroczna otchłań mnie ogranie.
I tak zginę jutro marnie...
bo w złości człowiek nie panuje nad sobą...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.