* * *
Odrętwienie…
I dostrzegam to, czego widzieć się nie
da… zupełnie
Potok słów się na usta ciśnie, zdanie
odmienne
Od wszystkich… uzależnienie od
cierpienia?
To wszystko to tylko złudne, na wskroś złe
marzenia.
Nie rozumiem siebie. Wyjaśnić siebie nie
mogę… życie?
Siedzenie, leżenie… w smutku
gnicie!
Czarny płaszcz osobowości przykrywa mnie
całego.
Tego małego, głupiego
Uśmieszek złośliwości na minie
pokornej…
Poskromienie duszy niesfornej
Powrócić do siebie, części samego…
tego…
Estetyka życia kopie jak żadna
używka…
Prawda to tylko przykrywka.
Więc ja jestem jeden?
Zrozumie mnie ktoś? Na horyzoncie
Eden…
Czy Tartar? Wszelako jednakim się mi to
widzi…
Wejdę na schody, okurzę to, co
zakurzone,
Wejdę tam znów po wszystkim,
To, co nie zostało zniesione
Zniosę, zdaje się bliskim…
Zniknę? Na pewno…
Wszystko mi jedno…
Miny wam zrzedną…
Milion lat przetrwać? Oby dłużej!
Na wskroś przebity, powłóczony torturą!
Przez las… bieg i zmęczenie
Poeta? Ha! Głupiś! Umrzesz wszak!
Człowieka wrak…
Ze skrzelami po wodą głupoty…
Komentarze (2)
Targają Tobą ogromne emocje...Przez każde Twoje słowo
przemawia ból i rozczarowanie, jesteś rozżalony i
rozczarowany... Życie jest pasmem udręk, nieszczęść,
jednak pamiętaj, że wszystko w nim musi się
zrównoważyć i przyjdą też piękne chwile...Jeszcze
nieraz się uśmiechniesz...
Życie mocno Cie gniecie, ale się nie daj. Twój wiersz
to potok słów, czuc ze jestes rozdarty...ostatni wers
mnie powalił...