***
uwierzyłam w nazwę
że można ją złapać
obrócić w palcach
prześwietlić przez słońce
i upuścić...
by w natężeniu ciszy
uchwycić jej narodziny
od alfy
do omegi
...ALFAOMEGA...
uwierzyłam w nazwę
że można ją zamknąć
w bursztynie
zatrzymać jej trzepot
w granicy chwili
ALFA...
uwierzyłam w nazwę
zapomniałam
o cienkiej nitce śliny
pomiędzy myślą
a słowem
i granicy między
słowem
a rzeczywistością
...OMEGA
zatrzymuję czas
a...
...a...
......a
Komentarze (5)
Uwierzyłaś w nazwę a tej wiary nie zastosowałaś.
Mówiąc o tym wierszu, no tym bez nazwy. Którym, tym
czy tamtym? Ich tu wiele, więc którym, no tej aisa
naty. Ale którym, ona ma więcej bez nazwy. I poddaję
się. To że ładny to za mało bo nie wiem który.
hm.. ale czy też zawsze warto zatrzymać czas? czy też
warto wszystkiemu wierzyć i wszystkiemu nadawać nazwę?
hmm :)
nazwy i nazwy jak my lubimy wszystko ponazywać, a czy
tak się da i czy wszystko już ma nazwę? gdyby tak było
- niepotrzebna byłaby chyba poezja.
aż strach cokolwiek nazywać bo zawsze może to nie być
ten przypadek... intrygująca treść ciekawy wiersz i
zdumiewająca myśl.
Ach, nie zatrzymuj czasu-tego nie dasz rady zrobic.
Nie nazywaj, nie wierz w nazwy, to uczucia sa
najwazniejsze.
Od alfy do omegi rozgrywa sie cale Twoje zycie, nie
zatrac go w cienkiej granicy miedzy slowami a
rutyna...