***
O bezwstydny belferze Gomprowicza,
O ohydna kokietko Izabelo!
Czy po to człowiek z cudu sie tworzy,
Niewinności dziecka dostępuje,
By skapać dorosłe ciało
W szambie niemoralności?
By kazać mu oddychać
Odorem rozkładającej sie duszy?
By w końcu karmic je
Spleśniałymi odpadkami sumienia?
O zdradzeni!
O oszukani przez ukochanych!
Kochanie waszym wrogiem sie stało,
Imię Miłości stokroć przeklinacie.
Zrozpaczeni niewolnicy żalu
Plujący w twarz przebaczeniu
Z narodzonym żródłem nienawiści.
Miecz cierpienia rozkosz przerywa
Uderza celnie...
Niewierną duszę rozrywa!
O noce samotne:bronią jesteście!
Katusz godziny rozpalą sprawiedliwość!
Płacz zdrady
Pustka zdrady
Cisza zdrady
Upokorzenie zdradą...
Zrzekam sie szczęścia miłości.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.