***
umieramy
w dni nieparzyste
lub w parzyste
zapadamy się
w smutek
Wszechświata
grzmią
w głowach
armaty
świszczą pociski
słyszysz krzyk
przeraźliwy
mordowanie
całego świata
Budzisz się
w pocie
jak
topielec
mokry
od łez
bez zgody
na nieprawość
zapadasz się
w bezsile
lub krzyczysz
niezadowoleniem
w krzątaninie
codzienności
To mi nie daje spokoju
lecz uśmiech
rozpalam
na nowo
i słowa pociechy
w sercu
zasadzam
maleńkie sadzonki
kwitną
drobinkami
kryształków
szczęścia
....
Tak to jest
miedzy
snem
a snem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.