***
powracają w moich myślach pewne proste
obrazy-
skalista ścieżka drzewo
albo wzgórze droga u jego stóp
przystanek
innym razem siedzę przy oknie i obserwuję
spadające liście
nigdzie nie ma ludzi
nie ma zwierząt
nie ma dźwięku
wszędzie spokój
zdaje mi się, że poznaję te okolice
wówczas z ziemi wyrasta porośnięty mchem
kamień
zielona stroma trawa
na listkach pojawiają się żyłki
ale szybko uświadamiam sobie, że się budzę
i zmyślam tę część dalszą
potem śnię jednak kolejne sny o ścieżce
i nawet na jawie
wracam tam czasami by dodać kilka detali
rozwinąć drogę spojrzeć za płatki horyzont
obrazka
-musi się coś zdarzyć ?
choćbym złamała nogę turlając się po
wzgórzu
choćbym spóźniła się na autobus
choćby przyszła zima a mnie przeszedł
dreszcz z zimna od okna
jednak-
-nikt nie woła
-nie słyszę swojego imienia
-nie czuję bólu
-nie rozcieram nogi
rozglądam się wokoło
znów śni mi się szkoła na wzgórzu
jest piękna pogoda
wracam z lekcji chyba
wiem, że śnię
wtedy przychodzi mi na myśl
by popatrzeć na siebie
wyciągam ręce i odkrywam
że patrzę na pustkę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.