....
Dedykuję go mojemu Dziadziusiowi i Babci
Kwiecień 2006 r
Lubię chodzić od kiedy dziadziuś
wiewiórek pokazał mi ruch
zaczepliwy ząbków błysk
chybotliwy bieg na nóżkach
asfaltowych salamander
kiedy babcia-z domu Doświadczona-
na kolanach swych w pola arkana
zabierała bym z ciupaskami
z góralami razym
nucił siał uśmiech rozrzucał
w przejrzystą glebę jej kuchni
starych tynków farb szarych
kiedy czarne dziady w ustach
poznających świat się rozpłynęły
kiedy z palców pieczątki niby
po linijce uparcie językowi odpór
dawały
lubię i teraz za nogą nogi plaski
po tafli różowiastej cegły
- zwyczajnie, ot, tak...
Śmiech jest odtrutką, jest magnum in parvo (wielkim w małym), wynika ze zrozumienia sytuacji i rozumienia Siebie, przez to i innych. Nie da się tego osiągnąć maskując się w czterech ścianach, tzreba powąchać sosen w zime, popodglądać stukające dzięcioły i porozmawiać z Kimś. Wtedy śmiech i Uśmiech się pojawi :) Życzę tego wszystkim
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.