****
Patrze do pustych ścian..
co za wstyd.
Spoglądam przez okno
bez szyb.
-I zapadam sie do ponadczasowej
komnaty...
Jestem sama
i brak ostatnich łez.
Słuchając muzyki
bez słów.
Spoglądam,i widzę
to co zostało
z mych snów..
-Spadam na wersy otwartej księgi...
Nieodgadnięta nicości moc..
Co cie pociesza za dnia,
a morduje gdy zapada noc.
-I zlatyję na wieczny teatr,środek
sceny...
Owijam marzenia w dziurawy koc..
Chowając spojrzenie za szklaną maską..
Zasłaniając usta niewidzialną reką..
-Zapadam sie do pracowni szalonego
artysty...
Namalowałąm swój ból
Swoje smutki i radości..
Wszystkie dnie spędzone w samotności..
To co było,a czego juz nie ma.
Z czego się cieszyłam,
a co juz nie wróci..
-Zlatuję do tajemniczego zaułku
wyobraźni...
Trzaskając myślami o mur..
i gdy zabraknie nadzieji,
zabraknie tchu..
Kryształ rzeczywistości będzie sie wił.
N apograniczy rzeczywistości,a ludzkich
sił.
Biegne uciekam..
Aby koszmary nie dopadły mnie
na jawie miasta..
Aby nie poparzyć okaleczonych rąk,
winą istnienia..
O które nikt nie pytał.
To przez niego się zapadam!
Dziękuję..
Juz nie potrzebuję bezsilnego wierzenia.
-I zapadam się we własnych
wspomnieniach...
On powiedział,
przerywając milczenie,
że to jest próba..
Kojaca niewzruszone sumienie.
-Znów się zapadam,trzy piętra w dół..
Kopię,kopię nieistniejące drzwi..
Niech uchylą mi swe oblicze..
Jakąż tajemnice skrywają.
Czy ja już się nie liczę?
-I spadłam na przedsionek mej
historii...
Drapię,drapię surową glinę..
Aby wyjść,
i jeszcze raz na ten świat przyjść.
Wrota zamykaja się.
Niczym córkę ziemia wchłania mnie.
Zgniata brutalnie serce,
i wydobywa z mego ciałą krew..
Łamie kości.
Ale ja nie czyję już nic.
Bo spadłam najniżej jak mogłam..
J.G
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.