D o r o ż k a r z 2
Zmęczenie
przytłacza do ziemi
znużenie
spowalnia
reagowanie
snuję się ulicami.
Sapiący
kary koń
przemierza drogi
zapamiętane w codzienności
stukając
kopytami
po
wybojach życia
woźnica
wysoko na koźle
zwinięty
w czarnym cylindrze
śpi
kołysząc się na boki.
Koń przystanął
parsknął
obudzony woźnica
podniósł głowę
…” wsiadaj mój panie
jadę
tam,
dokąd
ty
zmierzasz…”
Zaskoczony
milczałem
bez słowa idę dalej
wybrukowaną ulicą
dorożka zniknęła
za rogiem.
Komentarze (30)
Tak naprawde nie ma co pisac, bo ile razy mozna pisac
w zdziwieniu, ze taka gadanina bez napiecia, logiki,
piekna jezyka osiaga szczyty popularnosci.
Pocieszajace jest, ze prawdy nie ustala sie na
podstawie glosowania, a wartosc utworu nie rosnie wraz
ze wzrostem liczby znajomych. Pomijajac to, obstawiam
pierwsze miejsce na topie.
Po prostu nie wierzę w to co czytam. Gdzie jest sens i
logika, konstruktywna budowa wiersza, puenta, smak
oraz jakikolwiek przekaz? Coś na tej stronie musi się
zmienić bo zaczynamy nazywać wierszem ochłapy. Jak
czytam tą wazelinę pod tym niby wierszem to brak mi
słów. Mam nadzieję, że kiedyś zaczniesz czytać swoje
niby wypociny przed wklejeniem ich na stronę i
zrozumiesz co robisz.
Bardzo sugestywny Twój wiersz hmmmmm az chce się
powiedziec szkoda ze nie wsiadles do tej dorozki...ja
znajac siebie to bym wsiadla aby oddac się temu co tak
piekne jest czyli przygodzie...z usmiechem
Silnie, sugestywnie pisane, niemal czuc koński pot,
widać sierść stęsknioną zgrzebła... dobry wiersz
A ja wsiadłam do dorożki
Koń mnie wiezie w piękny świat
Tylko że ja nic nie widzę
By ktoś czekał, taki świat
A ja jadę, pędzę nawet
I woźnica, konie w cwał
Ja w niej sama, w nieboskłonie
A w szafirach błądzi ptak
Koń tak pędzi wiatr mi świstem
Porwie w górę żółty szal
Niech poleci spadnie w zieleń
W piaskownicy, w żółty piach
Znajdą rankiem małe dzieci
Słońce uśmiech ześle im
Będzie dla nich jak marzenie
Co upadło wczoraj z chmur
Będą o nim wieczór śpiewać
Że widziały panią znów
Co im dała garście słońca
Na początek pierwszych lat
Zaczarowana dorożka,
zaczarowany dorożkasz
i zaczarowany koń...
(też mi to od razu gałczyńskiego przypomniało z
tytułu, bowiem ostatnio miałem okazję być na konkursie
recytatorskim, gdzie pewna dziewczyna świetnie
zinterpretowała wiersz Gałcza i tym samym wygrała :) )
dobre...takie tajemnicze wyobrażenie.
robi na mnie z dreszczem nie małe wrażenie...
Piękny refleksyjny wiersz i.. ta biedna dorożka z ze
zmęczonym karym koniem...pięknie.
Ach jak pieknie ja tez bym chciała pojechać tylko raz
taka dorożką.
Melancholią powialo.
Przepięknie przedstawiłeś , w tak romantyczny sposób,
dokonywanie wyboru, Ty wybrałeś, masz siłę nie
ulegasz pokusom....wolisz iść ku przeznaczeniu na
własnych nogach...
Sa takie chwile zwatpienia, kiedy człowiek snuje si e
jak tga ćma, bez celu bez potrzeb .Wsiadłby w taka
dorożkę i pojechał gdzie ocy poniosa...
dźwięk kopyt nadal wygrywa melodie w mej głowie...
ciemna noc...echem niesie sie muzyka ciszy... miedzy
uliczkami śpiącego miasta dorożka powoli porusza się-
jakby nie z tego świata
Zaczarowana dorożka .Dobrze że nie samochód czy
pociąg.Po wybojach i krętą drogą-ale mimo wszystko
dorożka i koń-ciepło mi się kojarzą...
Ale dokąd my zmierzamy ? ciągle zadajemy sobie to
pytanie ... gdy nadejdzie czas pewnie wsiądziemy w tę
dorożkę i pojedziemy w nieznane...refleksyjny, ładny
wiersz
Któż wie dokąd zmierzamy, ale czy warto poddawać się
dorożce przeznaczenia.