Wiersz bez cienia wiersza.
Idziesz sama przez świat nie oglądając się
za siebie, nie zbaczając z drogi. Zamykasz
oczy ogarnięte radością, zasypiasz idąc
przed siebie i choć chwiejesz się na boki
nie przestajesz iść drogą, która jest mokra
od łez, śliska jak lud, gorąca jak ogień,
która nie zostawia cienia, cienia pogardy i
nędzy, cienia śmiechu i miłości, cienia
lepszych i gorszych dni, nie ukazuje tego
cienia, który jest cieniem cienia, który
nic nie ukazuje.
Rozsypana na pustynnym piasku, wtapiam się
powoli znikając z tego świata.
Wiatr wiejący z zewnątrz rozwiewa moje rude
włosy, z których wylatują jesienne liście
zakrywające śnieżkę, która podążam na
nieznany ląd nazwany niczym.
Stąpam po lodzie powoli roztapiajającym
się, po lodzie cienkim jak mgła, po lodzie
mokrym jak zła.
Skacze po drzewach przywiązanych do ziemi,
korzeniami swego ducha, który czasami
zapomina trzymać się z całych sił.
W niebiańskim niebie, w błękitnej wodzie, w
ogniu, w świetle stoję na samym środku
rozglądając się wokoło. Ignorując znaki,
które dostaję by uniknąć zła. By umieć to
lepiej zrobić niż wcześniej, by znowu nie
zaprzepaścić swej jedynej szansy, która
mogłam wykorzystać by było lepiej by nikt
nie patrzyła ma mnie z góry mówiąc:
”No tak, to ty, nic dziwnego, że tu
wróciłaś, gdy nie masz gdzie iść”.
Zastanawiam się: „Czy ja naprawdę nie
jestem potrzebna temu światu. Za wszelką
cenę chciałam coś osiągnąć swój cel to, do
czego zawsze dążyłam, do czego wyciągałam
swe ociężałe ręce, niosące ciężar swych
problemów, do tego, co da mi tyle radości
by moje marzenia nareszcie się spełniły,
koszmary senne skończyły, miłość mnie
odnalazła. Tyle szukałam tej osoby, tyle
czekałam, tyle cierpiałam, gdy jej nie
miałam i nareszcie po tak długim czasie ją
odnalazła. Ona obdaruje mnie sobą,
pocieszy, przytuli, doda mi uśmiechu na
twarzy, poradzi w trudnych sytuacjach, to
ona powie, jakie jest na prawdę życie,
którym się trzeba cieszyć, korzystać z
niego”.Życie jest tylko jedno, to
nasz wybór, w jaki sposób wykorzystamy tą
jedyną szanse, która nigdy więcej się nie
powtórzy. Zawsze w życiu są wzloty i
upadki, ale ja przezywam teraz ten wzlot,
który prowadzi mnie do wiecznego życia,
kolorowych snów i ukrytego nasienia
rozkwitającego, powiększającego się i
wydającego swoje piękne pąki z dnia na
dzień, w którym jest zatopiony w samym
środku skarb miłości, który ukrywa się w
moim małym, ale jakże ciepłym i otwartym
dla każdego sercu…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.