Wiersz dla styczniowych samobójców
Wygrzebany z szuflady
Wiatr zastukał mi w powieki
śniegu paluchami
otwórz
ja swój
tożsamy z twoimi myślami
podarty i niespokojny
podniebny hulaka
wpuść mnie
nie pożałujesz
nie będziesz już płakał
to nic żem bezistotny
że wśród gór wysokich
podarłem swoje szaty
kosmate obłoki
przyoblekę się w czerń sukna
twej duszy samotnej
w gestach twych i słowach
znów się uistotnię
otwórz oczy bracie
znów tchnę siłę w ciebie
i wespół popłyniemy
po zamarzłym niebie
do gwiazd zgasłych dawno
gdzie cię ukołyszą
ręce bogów
styczniową
mroźną
martwą
ciszą
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.