Wiersz dwieście osiemdziesiąty...
Żyć nauczyłem się prosto
patrzeć nie na wady
lecz na człowieka
zapomnę o tym
czego pragnę
a będę wdzięczny
za to co mam
jestem tylko dużym dzieckiem
a ty losie
bądź mi zawsze
ojcem i matką
a ty miłości
jesteś wciąż
moją milczącą królową
lecz kiedyś przemówisz
i pójdziemy razem
na kraniec świata
by tam na zawsze
razem zostać
by się nam
lepiej żyło
odpowiedzmy sobie
na pytanie
po co się
nienawiścią karmić
gdy wszyscy jesteśmy
tacy sami
i niech ściana nigdy
nie będzie między nami
Komentarze (23)
Piękne podanie. Nie karmmy się nienawiścią, to nic nie
da. Pozdrawiam.
Fajny wiersz i podoba się:)pozdrawiam serdecznie:)
Masz los masz miłość, a więc prawie wszystko,
co zatem zrobić żeby zostać artystą?
Pozdrawiam Neplit i zdrowia życzę w poszukiwaniu.
Neplit
zawsze z przyjemnością!
:)
Pozdrawiam!
Ukłony!
No właśnie, po co nienawidzić jak można kochać...
albo chociaż lubić :)
Pozdrawiam serdecznie :*)
Proste i uczciwe życie to recepta na szczęście...
pozdrawiam serdecznie
Ładny wiersz, pozdrawiam :)
Z przyjemnością przeczytałam :-)