Wiersz dwieście osiemdziesiąty...
Trzymam się ziemi
do nieba jeszcze
wzlecieć zdążę
a w moim mieście
przybywa pogrzebów
chyba trzeba napisać
donos na śmierć
tylko do kogo
gdzie jesteś życie
czy skrzywdził cię ktoś
gdzie jesteś miłości
czy na dobre
zamieniłaś się w samotność
daj jeszcze raz
napisać miłosny list
do życia
gdzie jesteś nadziejo
czy poszłaś w ślad
za smutkiem
nie idź za smutkiem
bo oto kolejny dzień
przyjdź i z nami trwaj
wbrew tak zwanej
ironii losu
a wyobraźnia zawsze
sięga dalej tam
gdzie kończy się
już rozsądek
i chyba nikt
nie lubi pożegnań
bo wydają się
taką ostatecznością
i rodzi się pytanie
czy pożegnanie
to ostatni dotyk dłoni
ostatnie słowa
dlatego daj życie
mniej pożegnań
więcej powitań
Komentarze (8)
mnie też się spodobał
pozdrawiam :)
Awangardowy styl:)bardzo mi się podoba:)
na pewno jest lepiej się witać niż żegnać
pozdrawiam :)
Wiersz wciągający.
Znów sprezentowałeś nam świetną refleksję, pozdrawiam
:)
Podoba się:)pozdrawiam serdecznie:)
Zawsze pragniemy pozytywności, człowiek nie został
stworzony tylko do samego cierpienia...
:)
Neplit
Pozdrawiam!
Ukłony zostawiam!
Dziękuję!
Neplit
Nadzieja przyprowadzi miłość :)
Podoba mi się.
Pozdrawiam serdecznie :*)