Wiersz o dziecku
Odebrano mi życie, a wraz z nim
marzenia.
Zniknęły moje talenty, przepadły
nadzieje.
Straciłem to, czego nie miałem, zwłaszcza
wspomnienia.
To jest mój koniec, dalej nic się nie
dzieje.
Pamiętam, że wyciągnięto mnie z drugiego
ciała.
Nie mam już sił. Tego stanu nic nie
przerwie.
Moje serce nie bije i nigdy już nie
zadziała.
Leżę nagi na śmietniku, jak puszka po
konserwie.
Zakazano mi patrzeć, lecz ja nigdy nie
widziałem.
Zabrano mi słuch, choć nie zasłużyłem na
to.
Zabroniono mówić, a przecież ust nie
miałem.
Więc nigdy do was nie powiem: Mamo! Tato!
Leżę tu sam, bez węchu, słuchu i wzroku.
Nie byłem gotowy do wyjścia, nie mam ust i
powiek.
Nie uniknąłem wydanego na mnie wyroku.
Chciałem być człowiekiem i zabronił mi tego
człowiek.
Umarłem, bo nie miałem wyjścia. Bez żadnego
krzyku.
Patrzę w swoje serce, nienawiść tam
płonie.
Chciałem dostać miłość, dostałem truciznę w
zastrzyku.
Patrzę na moje rączki, to miały być
dłonie.
Wy tego nie widzicie, ale ja płaczę tu w
ciemności.
Moja dusza wciąż żyje. Czekam aż spalą moje
zwłoki.
Jestem tylko odpadem. Nie zaznam szczęścia
i radości.
Poznałem tylko ból. Śmierć już się zbliża,
czuję jej kroki.
Chciałem pokochać świat, teraz świat mnie
za to ukarze.
Stoją nade mną ludzie w kitlach, to śmierć
w bieli.
Lekarze – egzekutorzy śmierci,
ukrywają pod maskami twarze.
Przykazanie mówi: nie zabijaj! Lekarze
zapomnieli.
Czemu mnie zabiliście? Czy zrobiłem wam coś
złego?
Jakim prawem? Kto wam pozwolił na
zabijanie?
Wy macie pomagać każdemu, ratować
chorego.
Czy ktoś was o śmierć prosił? Bo ja nie.
Więc nie dla mnie jest ten świat. Nic dla
niego nie zrobię.
Ludzie mnie zabili. Są bezduszni, w sercach
mają tylko lód.
Moje prochy zabrał wiatr, nie pozwolono mi
leżeć w grobie.
Naprawdę chciałem być człowiekiem, ale
mówią na mnie płód.
Inspiracja: okładka "Mutter" Rammsteina
Komentarze (1)
wiersz bardzo mi sie podoba, jest prawdziwy i gleboki,
ukazuje uczucia bezbronnego stworzenia, idealne
wczucie sie w sytuacje i drugiego czlowieka