Wiersz pięćset siedemdziesiąty...
Gdy życie nagrody rozdaje
uczynić muszę to koniecznie
zawołać wszystkich by ich
nagrody nie przepadły
a swoją nagrodę odbiorę na końcu
bo najpierw nacieszę się
widokiem nagrodzonych ludzi.
Jak codzień w me serce zagląda
nadzieja i pyta jest dla mnie tam
miejsce
nie wyobrażam sobie by cię tam nie było
boś ty umiłowana ma przyjaciółka.
Czy to na własną zgubę
czy to na własną korzyść
możecie miłości się wyrzec
lecz istnieć ona nie przestanie
bo za jakiś czas znów
wam o sobie przypomni.
Wciąż pali się świeczka mego życia
lecz kiedyś śmierć ją zdmuchnie
lecz Ty Boże zapal ją na nowo
a ja na pewno pojawię się w raju.
Komentarze (1)
To pewna jak dwa razy dwa ...