Wiersz rozpaczy
już ostatni wiersz maluje błekit moich oczu, dla Ciebie...
jesienne liście odziały
to bezdomne ciało...
kolor nieba stracił blask
słońce w deszczu się skąpało
trzask!
piorun gdzieś w oddali krzyczy
strasznie tak
to nic przecież...
to nic...
we mnie więcej żalu
złości, smutku czy goryczy...
kiedy tańczę boso
na padole balu...
Boże! chyba mnie nie widzisz!
stoję naga w mroźnym chłodzie
podaj dłoni skrawek nędzny
podaj jego cień...
wciąż się ślizgam po Twym lodzie...
...żegnaj ukochany...
Komentarze (3)
Trochę jak depresja przelana na papier.
Pomimo smutnego charakteru wiersza jestem na TAK, bo
ma autentyczny klimat, który czytelnikowi się udziela.
Poezja 3li. (w/g mnie)
jesień często staje się symbolem schyłku, kresu,
kryzysu. Bezsilność i bezradność emanują z tego
wiersza
dramat w miłośći w temacie gości, dobrze nakreślony,
przeze mnie kupiony, na TAK.