Wiersz szalony, optymizmem...
Nowy dzień mija powoli,
Idę zaraz się ogolić,
Potem trzeba umyć rączki,
Bo czekają na mnie pączki...
Patrzę jak chwile spadają,
Patrzę jak mi uciekają,
Siedzę przed tym komputerem,
Ja kapitan - bo za sterem...
Tak się wczuwam w rolę właśnie,
Czy cierpienie moje zaśnie,
Czy obudzę się z radością,
I pożegnam się z tą złością...?
Czy wiersz jest bez sensu,
Czy utracił tonę wdzięku,
Wyjątkowo inne zdanie,
Zawsze piękny pozostanie...
Kilka może jest tematów,
Życie dało kilka batów,
Czas się podnieść, podnieść głowę,
Kilka minut i gotowe?
Może brzmi to jak abstrakcja,
Może nie jest to atrakcja,
Lecz tak mówić zacząć trzeba,
Nie ma po co dalej zwiewać...
Trzeba wziąć znowu tabletki,
Nie przeczytam etykietki,
Trzeba wraz zaryzykować,
Niczym się już nie przejmować...
Jak się zatnę przy goleniu,
Plaster wtedy w okamgnieniu,
A jak zacznę śpiewać brzydko,
To przygryzę śpiew ten frytką...
Może to jest dziwna sprawa,
Może brzmi to jak zabawa,
Może jak z losem igraszki,
Mi to rybka, albo ptaszki...
Jest szalone? Może wcale,
Może zaczynamy balet,
Może chcę się dziś oderwać,
Więzi bólu wreszcie przerwać...
Może nie chcę płakać więcej,
Może znaleźć moje szczęście,
Może piszę też zbyt prędko,
Lecz, gdy długo - kwiaty więdną...
Zaraz dodam wiersz - za chwilę,
Pytam chwilę, znaczy ile?
Ile znaczy jedna zwrotka,
Kończę, bo mnie szczęście spotka...
Komentarze (2)
po prostu mi się podoba,lekki z humorem z wielką dawką
optymizmu wypełniony,udał Ci się ten
wiersz/nie/szalony...duży plus
Wiersz piękny lekki zwiewny i przyjemny bo radość
chwilą jest jak plaster miodu Słońce budzi się dla
wszystkich ludzi Fajny wiersz Podoba mi się jego
optymizm Brawo!