Wiersz sześćset jedenasty
Los wciąż mnie kusi
żebym się podał rozpaczy
lecz ja radości obrońca
jeszcze głośniej się śmieje
od wschodu do zachodu słońca.
Ludzie mi mówią
że jestem wariat
a ja tylko
odrzuciłem przeszłości złe echa
uwierzyłem w darmową miłość
ziemię nazwałem chwilowym domem
ludzi schowałem w sercu
śmierci nie uwierzyłem
że życie mi zabierze
i z ręką na sercu to mówie
że drugi raz nie będe
się bał zwariować
skoro nazwali mnie wariatem.
Komentarze (4)
Tak warto, wtedy tyle nas cieszy...
Pozdrawiam cieplutko...
optymistycznie.
Pozdrawiam z uśmiechem serdecznym ...
To dobrze kiedy człowiek umie się jeszcze śmiać...
Ładnie.
Pozdrawiam serdecznie :)