Wiersz zamiast etopiryny
Nie do twarzy mi z nim.
Cierpkość jak u niedojrzałej aronii.
Od niechcenia machnę ręką,
westchnę ach
pełne ironicznego wydźwięku,
ale mam plecy,
od czasu do czasu głowę.
Przypominam sobie
o kolanach i serdecznym palcu.
Najbardziej istnieję
w szwankującej części.
Moje pola uprawne.
I goryczka na ugorach.
Wykarmiony nie tym, co mi potrzeba.
Wypasiony niezadowoleniem.
Wyhodowałam go
myślami jak piołun,
systematycznie podlewałam żalem.
Twardy i ukorzeniony,
jak roślina na nawozie
rośnie bez opamiętania.
Co komu nie służy,
przypomina się bólem.
Komentarze (18)
Dobry wiersz, niestety ból
ukorzenia gorycz, bywa, że i palec serdeczny też
wprawia w ruch ale
na szczęście na ogół on nie trwa wiecznie, bywa i
tak, że nawet, gdy trwa człowiek potrafi z nim żyć,
choć ta koegzystencja jest niezmiernie trudna, jeśli
trwa na dłuższą metę...
Dobrej nocy życzę, ze zdrowiem pod pachą, oczywiście
Nieraz trzeba ból wylać w wierszu i Ty to zrobiłaś.
Zamiast etopiryny. Urzeka patrzenie na serdeczny
palec. Ma moc improwizacji...
trudno jest walczyć z bólem ... on przeważnie wygrywa
...