Wiersze nie umierają
Atramentowy ruczaj
Otwarty na człowieka
Nie brudzi rąk
Dotyka palców i płynie
Do komór do przedsionków
W niewłasnym gościnnym M
Wchłania się w krwinki
Gdy czas zjada papierową kanwę
Zostaje chiromancja
Nosiciela słów
Śmiertelnie chorego
Na nadwrażliwość i głód
Serca
autor
grusz-ela
Dodano: 2019-08-26 07:24:32
Ten wiersz przeczytano 573 razy
Oddanych głosów: 12
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (12)
Bardzo dobrzs, że one nie umierają.
Oprócz kości, Chacharku :)
i dobrze bo coś po nas zostanie :)
Dziękuję Wam za czytania i komentarze.
Miłego dnia :)
Z radością powitam w swoim M takich gości. Pozdrawiam.
Kupuję dodatkową szufladę
i dalej z Elą po strofach jadę.
Miłego poniedziałku Elu.
...a kiedy tego atramentu jest wystarczająco dużo,
krew od niego robi się błękitna.
Mieć takie M,,,
pozdrawiam
marzy mi się gości tłum w takim M.
Chętnie goszczę w swoim M takich lokatorów:)
Miłego dnia Elu:*)
Dobra*
Cobra refleksja. Podoba się.
Pozdrawiam :)