wierszyk nieubrany
w świetle latarni
gołe patyki
splątane bezładnie
gąszczem dzikim
w czerwieniach i blasku
karmelowym
uśmiechem się dzielą
bezlistnym i gołym
a ja do przodu
szuu prawym butem
a potem lewym
skocznie z przytupem
prawa i lewa
a księżyc na drzewach
siedzi rozlazły
i blaski rozlewa
ja idę przed siebie
człap człap para rapa
raz z palców
raz z pięty
i mocniej z obcasa
idę do domu
więc gwiazdy mrugają
nuty bezładne w krtani wskrzeszają
auta szumią
miga ulica
właściwie
nie wiem co chciałam napisać
Komentarze (25)
Przekazałaś w swoim wierszu porcję codziennego dobrego
nastroju którego czasami nam brakuje.
Pozdrawiam:)
Marek
Franz Kafka piszac proces tez chyba nie wiedzial o co
mu chodzi , a powstalo dzialo, pozdrawiam
ja tak samo jak karat. Pozdrawiam
Mało ważne co się chciało,
ważne, że się napisało!
Pozdrawiam!
A to co napisałaś jest niebanalne:)
Pozdrawiam:)
Fajny wiersz, najlepsze zakończenie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Sympatyczny wiersz wyszedł z człapania. Pozdrawiam :)
masz dar :)
Interesujący wiersz pozdrawiam serdecznie;)
gdyby wiersz był o czymś, musiałby zawierać jakieś
choćby przebłyski treści. a tak przebłyskuje tylko
łysy rogal w drzewach - reszta jest poezją.
szkoda, że się na tym słabo znam, bo może, bym coś
mądrego napisał.
:):):)
zaproponowałem autorom, żeby napisali swoje
zakończenie mojego wiersza. pozdrawiam i zapraszam :)
Dla mnie wyszło super:-) :-)
Pozdrawiam
a jednak napisałaś... jak miło do domu wracać ... ze
śpiewem na ustach ...
Ostatni wers wiele wyjaśnia.
Fajnie.Pozdrawiam.
świetny ten golasek ....leciutki świetnie się czyta:-)
pozdrawiam