Wierzba
Stojąc nad brzegiem stawu zamyślona
Patrzyłam na wody nadbrzeżne rozbryzgi
Obserwowałam na jej powierzchni
Świateł umizgi.
Polerowały bezładną bieganiną
Taflę stawu w kołnierzu z trzciny.
Błyszczały zdziwione oczy karpie
Niczym rubiny.
Wśród sztywnych traw szeptów
nadbrzeżnych
Wyrosło drzewo o niewidocznym konarze
Przysłaniają je liści sploty i warkocze
Para przy parze.
Liściaste witki opadają na wodę
Łamiąc szklaną taflę dotknięciem
nieśmiałym…
Przekrzywione drzewko na staw patrzyło
Spojrzeniem białym.
Komentarze (9)
Na taki obraz gdzie wierzba płacząca
na jej witki patrzyłabym bez końca
pozdrawiam serdecznie
Ale ładnie rozmarzyłaś. Pozdrawiam serdecznie
to spojrzenie jest piękne
częsty obrazek polskich równin...pozdrawiam.
Obrazowy wiersz :)
i dobrze jej tam, wody ma w bród,
inne drzewa też się tu pchają,
ale ich daremny trud.
Pozdrawiam serdecznie
cudowny opis ,,mam z córeczką takie ulubione drzewo
nad stawem :)
piekny obrazowy wiersz pozdrawiam
pozdrawiam pięknie :)