WIEŻA Z BIBELOTEM
Telefon milczy
drzwi murowane
ja ciągle stoję
tuż pod chmurami.
Kłuty na przestrzał
kolczastym chłodem
ciebie nie widać
za tymi drzwiami.
Wtedy zakradam się
jak najciszej
obchodzę prędko
wieżę dokoła.
Trzy razy w lewo,
dwa razy w prawo
sprawdzając zawsze
czy ktoś nie woła.
Wtedy na murze
zwyczajną kredą
nowe do wieży
drzwi zmalowałem.
W maleńką dziurką
z klamką mosiężną
różę bibelot
wetknąć zdołałem.
autor
wwp.
Dodano: 2009-02-17 08:20:54
Ten wiersz przeczytano 547 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (7)
A ja chcę wiedzieć co było dalej?
Męskim piórem napisane, to się czuje. Przemyślane
metafory, w szczególności "wieża".
Wyjście super - kreda na murze i róża jako bibelot -
wymownie i bardzo, bardzo leciutko - tak jak lubię.
Rytmicznie - czyta się jednym tchem - treść też
ciekawa z lekką dawką humoru
podoba mi się.
Kwiaty,klucz do wszystkiego,one otwierają każde
serducho,ładny leciutki i przyjemny.
Każdą twierdzę można zdobyć, a kwiat niejednokrotnie
służył za uniwersalny klucz. Przyjemny, lekko
napisany wiersz.
Na pewno zobaczy tą różę :).Ona otworzy wszystkie
drzwi .
Podoba mi się zakończenie:) pozdrawiam