Więzienna wigilia
samotność jest najbardziej okrutnym więzieniem
lu-laj-że Je-zu-niu lu-laj-że lu-laj
lecz kto mnie matulu w pustce utula
łzy pocałunkiem obetrze gdy wokół
echo roznosi kolędy o zmroku
przy-bie-że-li do Be-tle-jem pa-ste-rze
do mnie smutek zaś przydreptał jak
zwierze
żal gardło ściska przy kawie i chlebie
cichutko nucę kolędy dla ciebie
gdy śli-czna pa-nna sy-na ko-ły-sała
smutek i gorycz co w sercu wezbrała
nie ogrzeje myśli mroźnej nocy
świąteczny pejzaż już nie cieszy oczu
z nich strumień łez po twarzy spływa
wspomnieniem dziecka ku domu wyrywa
zaciskam dłońmi pręty zimnych krat
( a w sercu ktoś krzykną )
wróć u-ca-łuj jak za da-wnych lat...
Komentarze (6)
Bardzo wzruszyłeś ta więzienna koledą ostania strofa
....
Pozdrawiam serdecznie
Wzruszająco. Uciekło "ł" z "krzyknął". Miłego dnia:)
https://www.youtube.com/watch?v=dP_Atvoq6Ww
Przykre święta w samotności... Pozdrawiam 'D
Pięknie i wzruszająco. Jeszcze wszystko przed nami,
poczekajmy. Serdecznie pozdrawiam.
ach cudne , cudne swieta z dziecinstwa...pozdrawiam
Cie i mam nadzieje ze Twoje nastepne swieta beda
piekniejsze ...bardzo dobry wiersz, szkoda ze mozna
oddac tylko jeden glos ...