Wilk
Patrzę w lustro....
Oczy otwieram, znów widok przeklęty
Ręce me krwią, lecz nie moją zbrukane
Znów dawnych dziejów wyrok zawzięty
Wiódł moje ciało w swe ręce oddane
Kiedyś, w odległej, strasznej
przeszłości
Noc wtem, jak nigdy wcześniej smutna
W czasie gdy rosło uczucie bezradności
Na drodze mej stała postać okrutna
Chwyciła mnie i wbiła kły w szyję
Ból tak straszliwy przeszył me ciało
W myślach stracony, że już nie żyję
W ziemię opadam, w ciszy nieśmiało
Oczy zamknięte, ból gdzieś odpływa
Leżę, a serce me bić już przestaje
Strach mego serca już nie rozrywa
Czekam, by poznać dróg śmierci rozstaje
Lecz myśli dziwne krążą w mej głowie
Jakaś niezwykła siła w mej krwi
Leżę zalany nią, w jakimś rowie
Ciszą przetrwałem tu kilka mych dni
Wstałem, lecz postać mej nie przypomina
Ręce swe widzę, lepiej niż przedtem
Szpony mordercze, na nich krwi wina
Życie me nagle stało się piekłem
Co noc jak upiór na żer wychodziłem
Z dusz zagubionych życie zabierać
Krew ich gorącą jak wino wciąż piłem
Każąc im cicho, bezgłośnie umierać...
.... szukając resztek uczuć, w twarzy mej.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.