Wina
Wina-czyjaż ona jest pośród ścian
nieubłaganych
i dlaczego ciągle trzeba szukać winnych.
Co ja zrobiłam nie tak,
a co zrobić jeszcze muszę.
Taki mały strach...
kiedy znowu wtargniecie tu siłą,
porozbijacie marzenia,
zniszczycie fundamenty,
które buduję latami.
W jednej sekundzie wszystko może runąć..
..pozostaną zgliszcza.
Że nic nie można zmienić,
że nic nie można zrobić,
żeby było jakoś,
żeby było dobrze jakoś.
Ale to jest wasze 'nic',
to wasz wybór.
Ja już się nie mieszam,
ja już nie chcę mieć nic z tym
wspólnego.
Jestem tym zmęczona,
dziękuję za wszystko co dobre i złe.
Wyszło jak wyszło,
jest jak jest.
Niezmienność jest w was,
..a we mnie rodzi się coś na przekór.
Moze jakiś początek,
początek końca.
Początek początku mojego.
Zdziwieni?
Ale nie mam ochoty się tłumaczyć
ze zmian..zmian na lepsze.
Trzeba było myśleć o tym wcześniej.
dziękuję..i to nie jest ironia.
Po prostu dziękuję,
życie dostałam,
wykarmiona ubrana zostałam,
wszystko miałam.
Malutkie ale..wszystko bywa pojęciem
względnym,
co wszystko oznaczać może.
Wszystko co kupić można za pieniądze
owszem..mam i się cieszę, to i owo, owo i
to.
Dziękuję.
Lalką nie jestem.
Jestem człowiekiem
i zawalczę o swoje.
Nie mam trocin w środku,
ani waty..ni szmat.
Mam coś na kształt serca..
..które bić w końcu zaczyna.
Wina-obarczenie, ciężar za decyzje
czyjeś.
Odrzucam, wypieram się, zeskrobuję
przywartą do duszy dna.
Wina..wina..wi-na..butelka to wina.
Wina butelka.
Butelki to wina.
Chichoty i wrzaski.
Butelka wina.
..no i co..nadal to moja wina?
Przepraszam, ale to nie moja butelka..
Komentarze (1)
Czegoś się doszukałam za dużej ilości powtórzeń....
nie jest źle może taki twój zamysł,aby wiersz właśnie
tak wyglądał tego nie wiem... plus na zachętę
pozdrawiam