Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Winowanie

Roi się. Pod kopułą, bo niby gdzie miałoby się roić? Przy kilku promilach świat nie podlega żadnym regułom. Odpuszcza sobie wszystkie, pobekując pomiędzy kolejnymi łykami. Taka puszka od browca... Zgnieciona, po niezbyt skoordynowanym wyrzucie, powinna wylądować na jakimś meblu albo podłodze. A te tutaj nie. Te są inne. Odporne na prawa fizyki zbiły się w rozedrganą chmurę i jakiś metr nad głową udają rój pszczół, bzyczących z aluminiowym pogłosem. Wyciągnąłby rękę, ale boi się. Nie wie czy nie użądlą.

Albo szafa. Dwoi się, troi. Wybrzusza, to znowu zapada do środka od lewej strony. Pochyla się nad Krzyśkiem, by zaraz umknąć pod ścianę jak te wszystkie baby, które niby chcą, ale jak już w końcu ma do czegoś dojść, to nagle mają okres. Trzeci raz w tym samym miesiącu. Zapaliłby, ale znowu się boi. Tym razem wciągnąć w płuca pszczelą rodzinę, nie daj Boże, przewrócić szafę w której Anka, posegregowana według pór roku i kolorami, czeka na zmartwychwstanie. Tak po prawdzie, to czeka Krzysiek. Na pewno bardziej. Czasem wtula się w te wszystkie swetry, sukienki i płaszcze. Wdycha, zwietrzały już zapach piżma i bergamotki. Zamyka za sobą skrzypiące drzwiczki i znika. Niezbyt skutecznie, bo już po chwili świat upomina się o niego, po to by przeżuć i wypluć, gdzieś tak o trzeciej nad ranem w jakiejś ciemnej uliczce, upstrzonej innymi ludzkimi ścierwami.

A Anki jak nie było tak nie ma. I tak już ma być. Podobno zawsze. Zawsze... Ile to czasu? I czym różni się zawsze od nigdy? Krzysiek nie ogarniał tych pojęć. Siebie też nie ogarniał. Ani na trzeźwo ani po pijaku. W pijackich zwidach podróżował, bez wyłażenia z barłogu, po miejscach do których mieli pojechać, po wewnętrznej stronie ud, które kończyły się kolejną niedonoszoną Agatką albo Tomkiem. Drzewem pod którym grzebali płody. Drzewem, które rosło za nie wszystkie. W wietrzne dni zdawało się Krzyśkowi, że to nie wiatr zawodzi tylko one płaczą. Albo Anka. Nad nimi wszystkimi. A już nad Krzyśkiem najbardziej. Mówiła, że go nie poznaje. Nie miał o to żalu, bo sam już siebie nie poznawał odkąd wrócił z Afganistanu. Ciągle był zdenerwowany. Miał kłopoty ze snem i skupieniem się na jakimkolwiek zajęciu. Nic nie sprawiało mu przyjemności. Nawet seks. Jego ruchy i reakcje były mechaniczne. Anka musiała to czuć. To i bezradność. Niedoskonałość siebie i całego świata na którym, może niepotrzebnie, próbowała zostawić jakiś ślad. Aż w końcu pękła. Niezbyt spektakularnie skoro przegapił ten monent i wszystkie poprzedzające go zwiastuny.

Babcia mówiła, że dusze samobójców umierają razem z ich ciałami. Taka kara za najcięższy z grzechów. Podobno. Krzysiek jakoś zawsze uważał, że to nie grzech tylko wolna wola. Może dlatego, kiedy Anka przerzucała sznur przez najgrubszą z gałęzi, wlewał w siebie kolejne piwsko, skupiony wyłącznie na wymianie płynów w swoim organiźmie. Pal licho duszę odwieszoną na gwoździu przy jego pryczy w Ghazni. Lżejszy o te dwadzieścia jeden gramów mógł się już nie przejmować niebem czy piekłem. Składał się z ciała i był tylko nim. Bez żadnych następstw i jak się miało okazać... również bez Anki. Był nikim. Wrakiem, który dalej nie popłynie, choć wciąż jeszcze stwarza pozory, przelewając przez gardło kolejne oceany.

Pięćdziesiąt złotych za patrol. Tyle jest warte życie żołnierza. A przecież "jak wybuchnie mały ajdik, to nawet jeśli nie rozwali tego Rosomaka, to i tak temperatura w środku będzie taka, że poparzy drogi oddechowe. Ten przed świętami był stukilogramowy, więc nawet nie chcę sobie wyobrażać, co tam była za masakra... Czasem lepiej siedzieć na pancerzu, bo jak walnie większy ajdik, to nas wszystkich rozrzuci i być może przeżyjemy. W środku nie ma żadnych szans. Tamtych pięciu siedziało w środku. Porozrywało ich na kawałki. Wiem, bo żołnierze jeździli zbierać".

Po co Pani tu przyszła? Zobaczyć ile zostaje w żołnierzu człowieka, kiedy może już odłożyć broń i przestać się bać? Otóż żołnierz nie przestaje się bać. Wojna jest w nim już do końca. Za każdym razem gdy zamknie oczy albo usłyszy huk. Choćby i pękniętej opony. Ten strach wylewa się przez jego usta. Rozłazi po domu. Skapuje z balkonu i wsiąka w rabatki. Później wyrasta z tego trujący grzyb albo bluszcz. Ten stłamsi wszystko, co nie jest aż tak zachłanne na przestrzeń. A tej będzie coraz mniej. Aż w końcu zostanie jej tyle tylko, by pojedynczą smugą mogło wkraść się światło. Ono obnaży całe to szaleństwo.

Może gdybym nie wyjechał... Albo został adwokatem. Tak jak życzył sobie ojciec. Wie Pani, że oni tam obwieszają ładunkami kilkuletnie dziewczynki? Podchodzi toto i prosi o cukierka, a pod sukienką zdalnie sterowana bomba. Myśli Pani, że dusza też ulega rozerwaniu? A jeśli tak, to czy zbawienia dostąpi każdy kawałek czy tylko te większe? Bo taki drobiazg, to zawsze się gdzieś zapodzieje, a potem weź i szukaj wiatru w polu.

Wariat z Ługowej. Fajna ksywa. I pasuje. Zwłaszcza gdy rój złotą chmurą opada na dywan, posłuszny jak nigdy wcześniej... udaje psa. Cocker spaniela, który patrzy na mnie smutniej nawet niż patrzyła żona. Nie chciałem spalić całego lasu. Chciałem ukarać jedno drzewo. To, które użyczyło jej gałęzi. Reszta, to przypadkowe ofiary jakich wiele na wojnie. Nie rozumie Pani? Nieważne. Choć ważniejsze od jutra. Jałowość po horyzont. Pogorzelisko i myśl powracająca jak bumerang - że tam, na tych zgliszczach, nie podnosił się dym. Ani nawet mgła. Że to były dusze. Dusze drzew, ulatujące do swojego nieba.

Krzysiek celowo wybrał dłuższą drogę. Taką, żeby mijać stację paliw na której stoisko monopolowe kusi chwilowym znieczuleniem. A więc stacja paliw, później stary młyn i wreszcie tory. Trochę trzeba było poczekać aż wreszcie dało się słyszeć znajomy gwizd, a szyny zaczęły drżeć i drżały coraz bardziej jakby przeczuwając zamiary wędrowca. Pociąg zbliżał się do niego z ogromną prędkością. Żeby się zatrzymać potrzebował kilkuset metrów. Krzysiek tylko powodu. Powodu, którego nie znał.
Cytat, to fragment wypowiedzi żołnierza przebywającego na misji w Afganistanie.

autor

Daisy33

Dodano: 2020-10-30 15:39:14
Ten wiersz przeczytano 708 razy
Oddanych głosów: 15
Rodzaj Wolny Klimat Smutny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (11)

Daisy33 Daisy33

Pięknie wszystkim dziękuję.
Pozdrawiam :)

Roxi01 Roxi01

Kruchość ludzkiej psychiki jest trudna do
zdefiniowania bo każdy inaczej reaguje na stres. W tym
roku samobójstwo popełnił mój znajomy, nie radził
sobie z życiem, winił siebie za niepowodzenia.
Wracając do tekstu, podoba mi się poetyckość porównań.
Mnie poruszył twój wiersz i skłonił do refleksji.

Sławomir.Sad Sławomir.Sad

Wstrząsające, jakie skutki wojna wywołuje.
ZamieszcAm fragment mojego wiersza tu opublikowanego,
p.t. „Psy wojny”.
„ A wcześniej Afganistan stał się walki polem -
tam dzielni Talibowie państwo założyli.
Inny sposób myślenia Busha chyba bolał,
wypowiedział im wojnę pod wrażeniem chwili.

Znów na wojnie Polacy i znowu ofiary...”

wolnyduch wolnyduch

Z braku czasu rzadko czytam tak długie treści, ale
tutaj warto było się zatrzymać, no cóż tak
traumatyczne przeżycia mają niewątpliwie silny wpływ
na naszą psychikę, sądzę, że do końca życia, nawiasem
mówiąc Jorg Wolf - Ryszard, który czasem tutaj pisze i
jest świetnym malarzem mógłby coś powiedzieć na temat
tego typu przeżyć, bo przeżył je na własnej skórze,
stąd często jest mrok w Jego ciekawych wierszach. A
Twój wiersz Autorko Ewo przeczytałam jednym tchem, msz
to bardzo dobra proza, z pewnością wybijasz się na tym
portalu, nie każdy jednak potrafi to docenić,
niestety:(
Miłego weekendu życzę :)

valanthil valanthil

Wytrawne. Trochu zostaje goryczka gdzieś z tyłu.
Jednak efekt odświeżający jest niezaprzeczalny.

Elena Bo Elena Bo

Bardzo Ciekawie napisane!
Pozdrawiam.

Mgiełka028 Mgiełka028

Bardzo dobra proza, przeczytała z wielka ciekawością.

krzemanka krzemanka

Tekst o traumatycznych przeżyciach, na pewno zostanie
w mojej pamięci.
Pozdrawiam:)

Wiktor Bulski Wiktor Bulski

Cytat jest wwiarygodny - tyle ,ze wpleciony w skrajną
manipulację przeliczająca wartośc zycia zolnierza na
pieniniadze - w tym przypadku - na male pieniądze.
_jezeli ktos po pieniądze tam pojechal - to otrzmałto
- czaego chciał... - w konkretnym przypadku -
dodatkowe 50 zł ztytułu udzialu w patrolu.
Całośc przypomina umiejetnie poprowadzony bełkot osoby
poddanej psychozie po cięzkichbyć moze przejsciach- a
na pewno w nieprzytomnosci po srodkach
psychoaktywnych.
Narracja bardzo jednostronna (jednostronnie falszywa)
i nie wiem dla jakiego celu napisana.
Pozdrawiam:)

Zora2 Zora2

Przeczytałam na jednym wydechu.

Mily Mily

Tragiczna historia opisana z polotem. Zlecone wojny
zawsze są drogie.
Każda "dusza" umiera z ciałem.
Kościelne nauki na ten temat są wierutnym kłamstwem...

Pozdrawiam

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »