Wiosenna konfederacja
Maj się u nas rozpanoszył, jakiś
podejrzany.
Jego herold niósł transparent, „KLIMATYCZNE
ZMIANY!”.
Dużo wcześniej, coś dziwnego w powietrzu
wisiało,
kiedy nagle, w listopadzie, wiosną nam
powiało.
Zima też nie tęga była, bałwany w
odstawce,
a z powodów „politycznych”, trudno wskazać
sprawcę.
Z poprawnoscią polityczną, mamy wciąż
problemy.
Kto zapewni w jakiej opcji nazajutrz
wstaniemy?
.xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx.
Kiedy przez czterdzieści lat z okładem,
„buran” wschodnim dmuchał ładem,
klimat „wsiegda” był stabilny (?),
a Wicherek? „toże wiernyj”, nieomylny!
.xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx. Ale
dosyć tych porównań wiosny z polityką .
Nietrafienia w gust cenzora, zawsze jest
ryzyko.
Maj z skłonnością się kojarzy, płci
konfederacji.
Na przeszkodzie, stoi dzisiaj, brak
stabilizacji.
Jak tu usiąść na ławeczce, „w parku pod
kasztanem”,
gdy ławeczki ptasim łajnem całe są...
przybrane?!
Tracę przez to czas i wątek wiosennych
relacji.
Więc odłożę dokończenie, chyba po
kolacji.
Jeszcze tylko jeden wersik, dla tych co
kochają.
Róbcie to co macie robić, na złość
kwietniom, majom.
Wszak hormonów nie oszuka, nawet zima
wiosną.
Można miłość też uprawiać, na przykład, pod
sosną….
DoCent 1
Komentarze (13)
Wprawdzie już wiersz oczytałam
i skomentowałam,
a wróciłam żeby zerknąć i...
aż oniemiałam.
Tu ripsoty ni riposty żadnej nie potrzeba,
maj dogodzi zawsze wszystkim
słoneczkiem wprost z nieba,
a deszczykiem też pokropi
tak dla równowagi,
i zachęci do kwitnięcia
też w ogrodzie magi.
Tak mi przyszedł do głowy fragment wiersza "Bezgrzybie
- w objęciach jesieni".
Małymi nóżkami ze źdźbeł strącasz rosę,
gdy wiatru grzebienie warkocz wrzosom plotą;
kołderkę pod plecy z rumianków wyzłocę,
poduszkę pod głowę podłożę z paprotek.
Dotykam natchniony krągłości metafor,
byś czuła liryczną subtelność języka.
Kochaniem, jak wierszem nasycić potrafię,
tyś sztuki tworzywem w artysty dotyku.
Pozwólmy olszynom przez chwilę popatrzeć,
niech echo ciekawskie stłumiony krzyk niesie.
Zagrajmy misterium, w najlepszym teatrze,
obejmij mnie mocniej, bo znów przyszła jesień.
Sorry za samowolkę u Ciebie.
Miłego dnia :):)
Teraz się pogrążę, ale odpowiedzieć mszę.
W
lesie kiedyś na mchu ...
Sosna, dąb, czy też baobab, to jedna cholera.
Bab na świecie jest miliardy, to jest w czym wybierać.
Mech jest raczej niewskazany, leśny pełen soku.
Koc ze sobą trzeba zabrać, nie żałować… kroku (?).
I pamiętać trzeba o tym, z lasu korzystając.
Lateksowe futerałki zignoruje zając,
ale jeleń, lub odyniec, mogą skonsumować
i zapchanie ich żołądka mogą spowodować.
Warto także wejść do lasu, najlepiej za górkę.
Teren trochę ofladrować, z kokardkami sznurkiem.
Na rudnice też uważać, mrowiska omijać,
bo na gołej dupie mrówczan, lubi się rozwijać.
A najlepiej wpierw przećwiczyć, w domu na podłodze,
żeby w lesie będąc z Rysiem, nie zawieźć go srodze.
Potem przejść do egzaminu, pod balkonem w nocy.
Żeby piasku nie zaczerpnąć, już pisałem … kocyk...
Refleksyjnie, bardzo ładnie.
Dobrej niedzieli:)
Z przyjemnością czytałam.
Miłej niedzieli :)
Czy pod sosną, czy pod dębem? Oto jest pytanie. Pewnie
na mchu miękusieńkim, wnet zaprosisz(?) panie. Tylko
która będzie chętna? Nie ma drzwi w tym lesie. Drzewa,
krzaki mają uszy, a echo tak niesie.
I pod sosną, i pod dębem
wiersz się dobrze pisze,
gdy poeta mocny w gębie
- w aparacie klisze
ona wtedy jak osika
drży swym każdym listkiem
kiedy motyl się przybliża
do płatków kwiecistych
Przepiękny, przyrodniczy wiersz.
wieść niesie, że seks najlepszy w lesie,
a wiosną? najlepiej pod sosną.
pozdrawiam :):)
Dobrze sie czyta te wiosenne dywagacje. Miłego dnia:)
Maj na początku wiersza już mnie na beju odrzuca, ale
nie uległam temu odczuciu, i cieszę się, bo tekst
świetnie napisany :)
Maj trzeba poczuć, najlepiej w słowach poety
O wiośnie inaczej. Intrygująco.
Pozdrawiam