WIOSENNY SPLIN
Leżę sobie w pościeli, jak hibernowany,
Bandażując cierpliwie swe psychiczne
rany
I masując swe nerwy w supły powiązane
Biczem chandry rytmicznie w dni słotne
smagane.
Mój kręgosłup wartości znów ma
dyskopatię,
A życiowy optymizm wiosenną apatię.
Reumatyzm wygina bliską perspektywę
Zasłaniając widoki na pieniądza niwę.
Stara przeszłość, nieboszczka w żółtej
fotografii
Mej przyszłości mądrości już dać nie
potrafi,
Ale siostra nadzieja wciąż zwodzi i
mami,
Bo ją często podlewam mocnymi trunkami.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.