Wir mój, pustka Twoja.
Spotkałam Cię na koncercie.
Stałeś wpatrzony, lewą nogą ruszałeś.
Na zakręcie kumple,
ale Ty wpatrzony, zasluchany.
Nie wiedziałam jak się zachować mam.
Nie widziałam Cię już jakiś czas.
Ty mnie tylko złapałeś za rękę,
rzuciłeś szybkie 'chodź ze mną'.
A tam. Tam, gdzie poszliśmy,
brak ludzi, hałasów, zgiełku.
Zaraz wróciliśmy,
ale nie zapomnę tego.
Ty zapomniałeś.
Następnego dnia pustka.
Tylko koledzy, impreza, tłum ludzi.
Wir wydarzeń za szybko gna.
A w tym wirze tylko ty i ja.
Wir był mój.
Pustka Twoja.
Komentarze (2)
smutny wiersz ale taka jest rzeczywistość teraz tylko
imprezy i koledzy ! chłopacy nie zauważają jak ranią
kobiety ! Nicola_Asia on nie jest do bani trzeba go
zrozumieć.
bardzo sympatyczny wiersz :)