Witajcie w rezerwacie!
Dla WSZYSTKICH czytelników!
Było trochę spokoju, więc postanowiliśmy
się rozerwać trochę z Łapą i polecieliśmy
na kilka dni do Rio na karnawał, tam też
kilka drobnych incydentów udaremniliśmy,
ale o tym nie ma co opowiadać. Niestety
wezwano nas z powrotem... Tak misja...
Park Narodowy Etoszy – park narodowy
położony w Namibii, zajmuje powierzchnię
22270 km². Jeden z największych parków
narodowych na świecie. Został ustanowiony
jako rezerwat zwierzyny przez niemieckiego
gubernatora von Lindenquista w 1907 roku.
Sercem parku jest Etosha Pan – rozległa,
pozbawiona roślinności, płaska depresja i
solnisko o powierzchni 4760 km², które
zajmuje niemal ¼ parku. Na północ i na
zachód od Etoszy znajdują się inne pokłady
soli lub gliny; część leży poza granicami
parku[2]. Jednym z najciekawszych miejsc w
parku jest oświetlony w nocy wodopój w
rejonie Okakuejo, który w nocy odwiedzają
słonie i inne zwierzęta.
Występują tu 144 gatunki ssaków, takich
jak słoń, nosorożec czarny i zebra
Hartmanna[2]. Wśród drapieżników spotkać
można lwa, geparda i lamparta.
Przedstawicielami antylop są antylopa
eland, mała dikdik sawannowy[2] oraz oryks
południowy, której wizerunek widnieje na
emblemacie namibijskiej armii. Obficie
występuje tu również ptactwo – ok. 340[2]
gatunków, 110 gatunków gadów, 16 płazów i 1
gatunek ryby. Populacja żyraf w parku
wynosi ok. 1500 osobników.
Park Narodowy Etoszy od 2001 roku
uznawany jest przez BirdLife International
za ostoję ptaków IBA. Główne, ogromne
solnisko ma duże znaczenie dla flamingów:
karmazynowego (Phoenicopterus ruber) i
małego (P. minor), które chętnie lęgną się
w parku, gdy suma opadów przekracza 440 mm.
W czasach historycznych odnotowywano nawet
1,1 mln flamingów gnieżdżących się w parku
w ciągu roku (przy wyjątkowo obfitych
deszczach). Poza flamingami na solnisku
gnieżdżą się też pelikany różowe (Pelecanus
onocrotalus) i sieweczki przylądkowe
(Charadrius pallidus).
Zarówno solnisko, jak i przyległe
trawiaste obszary stanowią ważny punkt w
wędrówce ptaków z palearktyki, m.in.
żwirowców stepowych (Glareola nordmanni)
oraz sieweczek długonogich (Charadrius
asiaticus). Właśnie w Parku Narodowym
Etoszy gniazduje jedyna lęgnąca się poza
RPA populacja żurawi rajskich (Grus
paradisea).
W parku znajdują się trzy turystyczne
obozy: Okaukuejo, Halali, Wanteli i
Namutomi.
No, ale dość o tym, bo się rozgadałem.
Mówi się, że w Namibii wszystkie drogi
prowadzą do krainy dzikich zwierząt –
Etoshy, parku o wielkości równej Holandii.
Tylko, że tym razem nici z tropienia i
podchodów. Żadnych tajemnic i przekrętów,
po prostu czyta akcja do przeprowadzenia,
jakby wojsko i służby specjalne nie mogły
tego zrobić. Co oni sobie myślą, że jak ja
i dzielna jaguarzyca Łapa się tym zajmiemy
to będzie mniej ofiar? Co do jednego jestem
pewien, znając temperament jaguarzycy, to
ktoś zostanie wykastrowany.
Teroryści, a ściślej mówiąc, wesoly
oddział Zenobiusza Taliba w nowym składzie,
prócz dowódcy rzecz jasna, oblegają jeden z
obozów dla turystów, a ściślej Halali.
Nie mają zakładników, bo wszyscy zdążyli
uciec zanim rozgorzało pandemonium
taliba.
Właśnie wtedy zatelefonowano po mnie i
dzielną Łapę... Jak dotarliśmy na miejsce
to od razu złapałem za łuk i nałożyłem dwie
umocnione wybuchowe strzały. Łapa też miała
obrożę ze złotymi kolcami, nie zrozumię
nigdy tej jaguarzycy...
Wyskoczyliśmy ze śmigłowca na zaschniętą
trawę przed wjazdem do obozu w tym
momencie zobaczyłem jak ogon śmigłowca
wybucha oberwawszy pociskiem z
rakietnicy.
- No to zaczynamy zabawę - powiedziałem
do siebie zerkając na Łapę.
Bezpardonowo wystrzeliłem w sam środek
głównego budynku obozu i nastąpiła
eksplozja jak po niezłej bombie. Kilka osób
zdołało uciec i zmierzali do jeepa na
skraju obozu. Ten moment należał do Łapy.
Puściła się kilkoma susami i dopadła
jednego, tego, który nie zdołał jeszcze
wsiąść. Zacisnęła swoje umocnione zęby z
platynowymi nakładkami na jago kroczu.
Odpadło wszystko jak roztopione masło,
nawet nie zdążył poczuć. Zorientował się
dopiero wtedy, kiedy już jechał przez
sawannę. Cały park chyba go słyszał jak się
połapał, że nie ma najcenniejszej dla niego
klejnotów razem z kiełbasą.
Dyrekcja parku wydała bankiet na naszą
cześć i narzekała dlaczego praktycznie
zniszczyłem ich główną siedzibę tego obozu.
No cóż za zniszczenie nasza spółka nie
odpowiada podczas ratowania etc.
Przymknąłem oczy gdy wgryzłem się w
pieczonego kurczaka z rożna i znalazłem się
w bibliotece w Tychach, akurat przeglądałem
książkę o tymże parku. Podniosłem głowę i
zobaczyłem stojącego na de mną wujka
Stefana, który właśnie skończył gawędzić z
panią bibliotekarką.
- Zbieraj się jedziemy do domu -
zarządził wujek. Ja na szybko wszystko
notowałem w notesie, aby potem wiecie co
zrobić...
Wyobraźnia to prawdziwy dar, wystarczy że
jej zaufaj, a pozbędziesz się z życia mar.
Bowiem jesteśmy tacy jakie są nasze
myśli.
I nigdy nie rezygnujcie z marzeń, bo to że
coś nie dzieje się akurat teraz, wcale nie
oznacza, że już nigdy nie nastąpi.
Usiądź i medytuj, to pomaga na wszystko.
"Oczyść mój umysł, ciało i mowę"!
Do następnej przygody hej!
Tomek & Łapa spółka S.O.S.
Dziękuję za wszystkie głosy i dobre słowa, które mnie motywują aby pisać. Dziękuję za wszystkie rady i nawet za uwagi, dziękuję, że jesteście. Pamiętajcie to Wy jesteście Wielcy!
Komentarze (20)
Wreszcie kolejna opowieść:)
Miło było rozbudzić wyobraźnię i przenieść się w
piękny świat:)
Pozdrawiam.
Marek
Twoja wyobraźnia działa na całego,
Łapa pomaga ile tylko może,
klejnoty z kiełbasą skonsumowane,
pozostało spokojnie czekać na następną przygodę...
Pozdrawiam. Miłego tygodnia :)
Pozbyłabym się tej części z Wikipedii :)
Pozdrawiam Łapę i Podróżnika :)
Ciekawie. Wyobraźnie to prawdziwy kosmos :)
Pozdrawiam.
Ach ta Łapa, co ona tak przepada za tymi klejnotami?
;)
Jak zwykle znakomita przygoda z happy endem
poprzedzona interesującymi informacjami.
Pozdrawiam najserdeczniej Tomku. :)