Wiza do nieba
Wezwany stanął przed bożym konsulem
Powód znał dobrze – rak złośliwy
Bagaż miał lichy – lat osiemnaście
I do spełnienia kilka marzeń zwykłych
Konsul na niego spojrzał zza biurka
I tak bez chwili zastanowienia
Wręczył mu wizę by mógł się udać
W swoją ostatnią podróż do nieba
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.