Wizja
Przez sen wszystko lepiej widać
Widziałam miasto: huk, szum, piski opon,
krzyki...
Ciemne niebo, bez jednej gwiazdy.
Czarne serca marmurowe i dusze,
które już nie wołały o pomstę.
Ciemność była zupełna.
"Czy nie ma tu już zadnego
dobra?"-spytałam
Wzniosłam się nad tę masę i daleko,
daleko zobaczyłam blask.
poleciałam tam prędko, lecz nie mogłam
wylądować
Była tam jakaś błona ochronna,
niewidzialna
Wreszcie znalazłam drzwi.
Zapukałam i wrota ukazały przede mną świat,
jaki znałam z wizji
Drzewa, zieleń spokój.
Na polance bawią się dzieci.
Nie dokuczają sobie.
Jasność była zupełna.
Pośrodku gaju leżał kamień. To on
promieniował.
Przyjrzałam się i zobaczyłam w środku serce
- żywe, bijące, czułe.
I zapłakałam.
Nie zostałam tam długo.
"Czy jest na ciemnym świecie
życie?"-zawołałam.
Znów wzniosłam się nad ciemność.
Długo, długo musiałam patrzeć, zanim
zobaczyłam promyczek światła.
Poleciałam i tam.
Wśród zabieganego tłumu stała
dziewczynka.
Była jasna, a jej serce żyło i biło.
Próbowała dotknąć jasnym paluszkiem
czarnych serc, ale one były zimne i twarde.
Nie chciały stopić swej lodowej skorupy.
Tłum potrącał dziecko i przewracał.
Chciałam, by dotknęła mego serca
paluszkiem.
Nie zdążyłam.
Ostatnie światło świata zgasło.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.