Własne quo vadis
Wszechmocna dłoń wyciągnęła spod płaszcza
przypadku
stęsknione szanse.
Wzięłam głęboki oddech ideałów,
i napłynęli do mnie z czterech stron.
Byłam wtedy na Bali i biegałam pomiędzy
liśćmi palm
kontemplując egzotykę mierzwiącą moją
duszę.
Pokochałam to jak wschód słońca zaglądał do
mojej sypialni
i zapraszał na zewnątrz
wraz z białymi zasłonami uciekającymi w
stronę oceanu.
Szeroko rozciągałam ręce odgarniając fale i
obserwowałam brzeg.
Ich migawki były w tle, machali i wołali
‘poproszę uśmiech’.
Och. Własnym qou vadis
podnosiłam stopy
oni widząc moje ślady pozostali
już w niemym tle
z uśmiechem przyszłam
do samej siebie.
Magdalena Gospodarek
Komentarze (3)
Bardzo ciekawe,serdecznie. pozdrawiam
https://www.youtube.com/watch?v=d_zbzPvNRd0
Miłego dnia Espressivo za piękne myśli
zawarte w wierszu.
Czasami fajnie się do siebie uśmiechnąć :) Pozdrawiam
serdecznie +++