Wnuki pytają
mam kochanych
wnuczków trzech
każdy z nich różni się
charakterem
pytają mnie o szkołę
jak w niej było
czy chętnie
do niej chodziłem
odpowiadam z uśmiechem
trochę
w niej się nudziłem
siedziałem w oślej ławce
po lekcjach
w kozie zostawałem
gdy miałem dziewięć lat
fajki paliłem
mazury klubowe sporty
to zależało od tego
jakie ojcu zwędziłem
mama mnie przyłapała
dym uszami jeszcze szedł
reprymendy nie dała
po tygodniu rzuciłem
a co ze szkołą
naciskają
powiem wam
nauczyciele mnie wkurzali
więc ją spaliłem
w moich myślach
zanim przyjechała straż
zgliszcza pozostały
ja dorosłem
a tam stoi ten sam gmach
na szczycie jak zawsze
stary zegar odmierza czas
czy to prawda
oto jest pytanie
teraz jestem na emeryturze
i nich tak zostanie
Autor Waldi
Komentarze (21)
Myślę, że nie wszystkie nasze młodzieńcze wspomnienia
nadają się do opowiedzenia wnukom. Pozdrawiam
radośnie:)
lepiej prawny wnukom nie mówić bo się zniechęcą do
szkoły. Ja lubiłam szkołę, na szczęście moje dzieci i
wnuki też (oczywiście te co już chodzą)
Widać, że peel omijał lekcje polskiego z ortografii ;)
Pozdrawiam Waldi.
Wnukom trzeba jednak prawdę mówić, bo bezgranicznie
wierzą i ufają.
Pozdrawiam serdecznie :)
Fajny, wspomnieniowy wiersz.
Dobrego wszystkiego Waldi:))
Wnuki czasem za dużo zadają pytań:)
Fajnie, że masz ich trójkę, Waldku,
co do tych do tych fajek to wcześnie ich posmakowałeś,
ja spróbowałam chyba jak miałam ze 14 lat, ale tylko
spróbowałam, puściłam ze dwa dymki i na tym koniec,
nigdy mi to świństwo nie smakowało, nigdy nie paliłam,
mimo, że Rodzice kopcili i to dużo, niestety...
Dobrej nocy Waldku życzę.
P.S Co do stawiania do pionu, msz partnerstwo to coś
co warto preferować i dążenie do kompromisów również.