Wodzirej w zielonych butach
Wystukując drogę obcasami codzienności
Ruszyła zaśniedziała uliczna gawiedź
Parami podąża ścieżką ku przyszłości
Radośnie choć wolniej uszyci na miarę
Kolorowy korowód naszych słabości
Bez prawideł z kopyta puszczony
Kroczy w swym marszu ku wolności
Za wodzirejem w butach zielonych
Wiekowa dama z noskiem zadartym
Mocno zasznurowała swe usta idąc
Gani młodzieńczy język uparty
Widząc upadku rychłą przyczynę
Inna kozaczy się po kolana
Królewna w zamku z licencją wieczną
Szpilki to dla niej kobiecy dramat
Za wywyższanie wróży im piekło
Choć w deklaracjach mu bili brawo
Oparcie stopom dał jeden chodnik
Odeszli na bok, czmychnęli żwawo
Butów zielonych ciągle niegodni
Komentarze (3)
dziękuję!
Można inaczej spojrzeć na życie, nie ze wszystkim się
godzić.
Ciekawa refleksja.
Pozdrawiam serdecznie
refleksyjnie
Pozdrawiam :)