Wojna serc
Kopię okopy, stawiam zasieki,
wgryzam się w ziemię, zwieram szeregi...
Kłębią się w głowie myśli nieznośne
i z niepokojem czekam przyszłości.
Kiedy ramiona swe rozpostarłaś
skinieniem głowy rozkaz wydałaś,
twoi żołnierze: Wdzięk i Uroda
na rączych koniach w walkę ruszyli.
Na nic się zdały tu moje szańce
z takim mozołem lata stawiane.
Duma i Upór w walce już legli!
A Ty swe wojska ciągle wysyłasz!!!
Wielki dowódco, skąd w Tobie siła?
... w boju zaciekłym chyba przegrywam...
Kolejni jeźdźcy: żar Twego serca,
z flanki obeszli moje pozycje
I tak w dwa ognie wzięty zostałem
jednak na swoich pozycjach
wytrwałem.
Atak zaciekły. Nie koniec na tym.
Teraz piechota do szturmu rusza.
To Twe uśmiechy, Twoje spojrzenia.
mali żołnierze – wielcy zdobywcy.
Kampanii wcześniej wiele odbyli
i w każdym boju, który stoczyli
równych nie mieli
więc zwyciężyli.
Jednak nie ze mną takie numery;
i choć strat wielkich mi przysporzyli
zniszczyli szańce, mury zburzyli
atak przetrwałem.
Jakimś sposobem
byłem odporny
na twą urodę.
Pierwszy twój atak został odparty.
Z walącym sercem jestem gotowy
do dalszej walki.
Na twą odpowiedź nie muszę czekać
Szturm się rozpoczął.
Jak żywa rzeka
zniosłaś w ataku me umocnienia.
Chociaż pragnąłem umrzeć z honorem
strzęp białej szmaty na kij zatknąłem
I swą przegraną z bólem
uznaję
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.