Wołanie o pomoc czyli...
Ku wiecznej pamięci .......,zawsze bedziemy o Tobie pamietać...
Zawsze w ostatniej ławce w ostatnim rzędzie
Siedziała
zawsze w markowych ciuchach po najdroższych
sklepach z kolezankami latała
Chłopcy tracili dla aniej głowę
widząc jej ciało zgrabne,usta koralowe
talię wysmukłą,włosy długie blond
Nikt nie pomyślał,że mogło z tą księzniczka
dziać się coś
Zawsze uśmiechnięta,piękna,rozgadana
Najlepsze stopnie,masę znajomych miała
Nie miała faceta lecz nikt na to nie
zwracał uwagi
wiadomo-taka dziewczyna lubi się zabawić
Na imprezach zawsze przodowała
świetnie się bawiła,na stole tańcowała
wszystkie dziewczyny jej zawsze zawsze
zazdrościły
i w zmowie przeciwko niej między soba
były
Karina,bo tak miała na imię wiedziała
wiedziała,co o niej mówia,lecz wierzyć nie
chciała
oszukując sama siebie,otoczona fałszywymi
ludźmi z "wyższych sfer"
cuła,ze nie ma z kim porozmawiać,komu
wyzalic się
chciała poznać tego księcia jedynego
niekoniecznie pieknego,zadbanego i
bogatego
chciała poznać kogoś,z kim mogłaby
bawić się,cieszyc szcerze,po prostu soba
być
chciała by ktoś wreszcie poznał wnętrze
jej
i w jej charakterze,a nie w pieniadzach
ktoś zakochał się
Chciała znaleźć kogoś,komu patrzac w
oczy
mogłaby wyznać wszystko,góry przenosić
W końcu dnia pewnego,niebardzio
pogodnego
raczej deszcowego,zimnego,chmurnego
szła ulicą w centrum miasta,
wracała z zakupów
w tem z pięciu typów przed nia wyrasta
szukają łupów
groza jej nożem,szarpią za włosy
ludzie mijaja ja obojętnie
nie zwracajac uwagi na czyjeś losy
Ulicą, również w centrum miasta szedł
chłopak,
któremu kiedyś powiedziała,że jej do pięt
nie odrasta,
że wszystko w nim nie tak,inaczej,an
opak
Lecz jednak odważny ,był to chłopak
zobaczył ksieżniczkę ze swojej
szkoły,widział,że miala kłopoty
zawział się w sobie,zakasał rękawy,i wział
sie do roboty
mówi"co wy,panowie,tutaj robicie?
nie wstyd wam,cham,y,panienkę łupicie?
Nie macie siły,by okraść
faceta?Co,frajerzy?się nie wstyudzicie?"
oni tyl;ko po sobie spojrzeli
królewnę zostawili,i chłopca bic zaczęli
Akurat ulicą szedł patrol policji
ktoś ich zawołal,wkroczyli do akcji
cała sprawa dobrze sie skończyła,lecz
Karina swego wybawcy więcej nie
ozbaczyła
Nie obaczyła,lecz oczami wyobraźni
widziała go codziennie w swojej fantazji
czuła ze wreszcie poznała kogoś,kto ja
doceni
kto ja obroni,ochronnym otoczy
ramieniem,
po dniach kilku,nie wiedziec ilu,znowu sie
spotkali
lecz on nie był sam-szedł z dziewczyna,i
sie całowali
Karinie oczy zaszły gorącymi łzami
odwróciła sie,biegła na oślep,bijąc sie z
myślami
bo panienka,z którą szedł,i którą tak
całował
była pospolita szaraczka,niukiem,nikt jej
nie szanował,
on ją zauważył,pobiergł za nią ,zatrzymał
Karinę i pyta się jej o jej łez
przyczynę
spojrzała mu bardzo głęboko w oczy,
podziekowała,że wstawić sie w jej obronie
raczył,
i spytała się ,jak może mu to
wynagordzić
i czy z ta dziewczyna naprawdę musi
chodzic
przecież tamta jest nikim,nawet nie chodzi
do szkoły
cały dzien siedzi w domu i jej młodszy brat
zimą chodzi prawie goły
on na te słowa czoło zmarszczył,i
odpowiedział jej,pełen złości:
daleko,oj daleko do niej jej królewskeij
mości,
nic nie chcę od ciebie za tamto
zdarzenie,
ale mozesz spełnic mojej kobiety
marzenie
jest chora na raka,niewiele jej zostało,
lecz jej rodzicom po jej leczeniu niewiele
zostało
mozesz ich wesprzeć po jej
śmierci,zaopiekowac sie bartem
który własnie z tej przyczyn zima nago
lata,
dla mnie to ty jesteś nikim,zawsze
zapatrzoina w siebie
nie widzisz co się dookoła ciebie dzije
chciałem ci pokazac ze stac mnie na cos
na co nie zdobyl by sie zaden twoj nadziany
adorator
po czym odwrocil sie na piecie,a chora na
raka dziewczyna utonela w jego objeciach
Karina jak struta wrocila do domu
i o calym zajsciu nic nie mowila nikomu
zerwala kontakty z klasowa elita
i postanowila,ze od dzis bedzie już
zupełnie inną........
i dla Kariny,która jest teraz naprawdę nowa osobą....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.